5 błędów, które popełniamy podczas sprzątania

5 błędów, które popełniamy podczas sprzątania

1. WDYCHANIE

Gdy ktoś mnie pyta w jaki sposób może nam zaszkodzić sprzątanie zazwyczaj jako pierwszy przykład podaję wpływ sprzątania na płuca. Nie zdajemy sobie sprawy, że wdychane przez nas opary środków czystości mogą powodować w naszych drogach oddechowych mikrouszkodzenia, które po latach mogą dać nam się we znaki. Naukowcy badający wpływ sprzątania na nasze zdrowie ocenili, że stan płuc u osób sprzątających zawodowo może być podobny jak u nałogowego palacza. (Źródło)

Niestety wiele osób uważa, że skoro coś jest dopuszczone do sprzedaży to jest bezpieczne i w trakcie sprzątanie nie myślą oni o konsekwencjach. Nie zastanawiają się czy wybierany w sklepie produkt nie będzie wpływał na stan ich zdrowia.

Częstym zjawiskiem jest również zamykanie się w sprzątanych pomieszczeniach. Szczególnie w łazienkach.

Wyobraźmy sobie małą łazienkę, bez okna. Myjemy umywalkę, kabinę prysznicową i brodzik/wannę, czyścimy toaletę. A to wszystko przy zamkniętych drzwiach, często pochylając się nisko nad szorowaną powierzchnią i sapiąc przy szorowaniu. Wdychamy te same substancje, które mają za zadanie usunąć nam osad z kamienia i mydła, wypolerować lustro czy usunąć 99,9% bakterii i wirusów.

Tymczasem Oisten Svenes, jeden z autorów norweskiego badania, tłumaczy: „Drobne cząsteczki ze sprayu mogą pozostawać w powietrzu przez wiele godzin po czyszczeniu. Małe cząsteczki mogą wędrować w głąb płuc i powodować infekcje oraz starzenie się płuc .” (Źródło)

Dlatego następnym razem podczas sprzątania zastanówcie się czy rzeczywiście chcecie wdychać te wszystkie substancje i jeśli nie jesteście jeszcze gotowi na wymienianie środków czystości na zdrowsze to przynajmniej wietrzcie pomieszczenia w trakcie sprzątania i po nim.

2. ŁĄCZENIE RÓŻNYCH ŚRODKÓW CZYSTOŚCI

Skoro ocet ma takie cudowne właściwości to może można nim wzmocnić działanie innych środków czystości? Nie, nie można! Błagam, jeśli nie wiecie jaka reakcja może zajść między substancjami chemicznymi nie bawcie się w chemika i nie łączcie ich ze sobą! Niektóre połączenia mogą być bardzo niebezpieczne. Nie wierzycie? Tu macie pierwszy lepszy artykuł o kobiecie, która trafiła do szpitala po połączeniu octu z płynem do toalet –> ARTYKUŁ 

Najbardziej niebezpieczne połączenia to:

3. nIECZYTANIE INSTRUKCJI

Ależ było moje zdziwienie, gdy przeczytałam instrukcję użytkowania deski sedesowej! 

„Nigdy nie używaj środków do szorowania oraz chloru, jak również środków czyszczących zawierających kwas solny. Po wymyciu muszli sedesu pozostaw deskę wraz z pokrywą na kilka godzin uniesione do góry, nie pozostawiając środków czyszczących w muszli. Środki te są najczęściej bardzo agresywne i (powstałe opary) uszkadzają materiał. Deska sedesowa, pokrywa i zawiasy nie mogą wejść w kontakt ze środkami czyszczącymi WC.”

Nie żebym używała tego typu substancji, bo sprzątam znacznie delikatniejszymi, ale nie spodziewałam się instrukcji czyszczenia deski.

Z instrukcji naszych sprzętów możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, które ułatwią nam pracę oraz przedłużą życie naszych sprzętów. Warto je czytać!

4. NIECZYTANIE ETYKIET

„Nie czytam etykiet środków czystości, bo nic z nich nie rozumiem” – to najczęstsze wytłumaczenie jakie od Was słyszę. Coraz więcej osób czyta składy żywności i kosmetyków, ale mało kto patrzy na etykiety środków czystości. To błąd. Wiem, że początki są trudne, ale gwarantuję, że za każdym kolejnym razem kiedy będziecie brać do ręki opakowanie będzie Wam coraz łatwiej. Nie chodzi mi tu tylko o czytanie składu, ale również pozostałych informacji na butelce. Czasami dowiecie się do czego nie powinno się stosować danego środka czystości, innym razem poznacie ciekawą propozycję zastosowania. Coraz częściej producenci środków czystości umieszczają na opakowaniach informacje o pełnym składzie, a nawet o tym jakie działanie mają poszczególne składniki. Warto sprawdzać również czy produkt posiada jakieś wartościowe dla nas certyfikaty, czy jest zaangażowany w jakieś działania na rzecz naszej planety oraz z czego wykonane jest opakowanie i czy nadaje się ono do recyklingu.

5. Używanie "na oko"

Jak to mówiła moja matematyczka z podstawówki „na oko to chłop w szpitalu umarł”. Ona nie lubiła podawania wyników równań „na oko”, a ja nie lubię używania środków czystości „na oko”.

Oczywiście święta nie jestem i sama też wielokrotnie to robiłam, ale pewnie zastanawiacie się czemu to taki wielki błąd. Już tłumaczę.

W swoim e-booku „Zdrowy dom – Sprzątanie” w rozdziale o tzw. „chemii z Niemiec” wyjaśniałam Wam, że często te same produkty w innych krajach są bardziej skoncentrowane niż u nas. Przykładowo, żelu lub płynu do prania używa się na pranie o 20 ml mniej. To fajne rozwiązanie, bo kupując takie samo opakowanie możemy zrobić więcej prań. Problem polega na tym, że my bardzo często nie czytamy etykiet środków czystości, więc nawet nie wiemy ile tego płynu powinniśmy dać. Jeśli w zestawie jest dozownik, albo np. ten konkretny płyn ma dozownik w nakrętce to jest szansa, że się zastosujemy do zaleceń. Niestety często zdarza się, że mamy w domu jedną miarkę, którą stosujemy do dozowania różnych produktów do prania niezależnie od firmy.

Ja do tej pory pamiętam jak jako dziecko wstawiałam swoje pierwsze pranie i spytałam mojej mamy ile mam dać proszku. Usłyszałam, że pół tej miarki, która stoi na pralce. Proszki się zmieniały, a ja zawsze dawałam pół miarki. Nawet kiedy się wyprowadziłam z domu, załatwiłam sobie podobną miarkę, aby odmierzać proszek.

Jestem przekonana, że wśród Was takie odmierzanie „na oko” też jest popularne. Dajcie znać w komentarzach czy też odmierzacie tak produkty do prania? A może zawsze używacie takiej samej ilości płynu do mycia naczyń niezależnie od tego jakie zalecenia podał na opakowaniu producent?



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *