Krew pobierano od 22 zdrowych ochotników, w 17 próbkach stwierdzono obecność mikroplastiku. Naukowcy z Vrije Universiteit Amsterdam w Holandii zidentyfikowali i oznaczyli ilościowo cztery polimery. Najwięcej było poli(tereftalanu etylenu), który znacie pewnie pod skrótem PET. Jest to tworzywo, z któego wykonywana jest większość naszych butelek. W krwii znaleziono również polietylen, polimery styrenu i poli(metyloakrylanu metylu).
Informacja o obecności mikroplastiku we krwi nie jest dla nas dobra, bo oznacza to, że może on być transportowany po całym naszym ciele. Jak bardzo może to być dla nas niebezpieczne? Wciąż ciężko to stwierdzić, potrzebne są kolejne badania i to jak najszybciej, a jednocześnie musimy uświadamiać ludzi, że coś takiego jak mikroplastik istnieje i że wszyscy musimy zdawać sobie z tego sprawę.
Ekotyksolog prof. Dick Vethaak, jeden ze współautorów badania w rozmowie z Guardian powiedział „Wielkie pytanie brzmi, co dzieje się w naszym ciele? Czy cząsteczki są zatrzymywane w ciele? Czy są transportowane do pewnych narządów, na przykład przez barierę krew-mózg? I czy te poziomy są wystarczająco wysokie, aby wywołać chorobę? Musimy pilnie sfinansować dalsze badania, abyśmy mogli się dowiedzieć”.
A krew była pobrana do szklanych probówek? A do analizy użyto szklanych pipet? Jeśli nie, to wynik nie jest wiarygodny.
Zapewniam Cię, że naukowcy, którzy zajmują się badaniem mikroplastiku od lat, a ich badania publikowane są w czasopismach naukowych wiedzą jak robić badania, aby były jak najbardziej miarodajne 🙂 Nawet jeśli wykorzystywano plastikowe akcesoria (co moim zdaniem jest wątpliwe) to jest coś takiego jak próbki testowe. W moim laboratorium mówiliśmy na to „blank”, czyli próbka przygotowana w ten sam sposób, ale nie zawierająca badanego materiału. Wówczas można ocenić czy badany w tym przypadku mikroplastik nie znajdował się w stosowanym rozpuszczalniku lub nie pochodzi z akcesoriów czy aparatury pomiarowej